18 luty-2010- CZD w W-wie, Oddziała Pediatrii

!!! Apel !!!

BARDZO PROSIMY WSZYSTKICH LUDZI DOBREJ WOLI O PRZEKAZANIE 

 1% podatku dla Zuzi

NA LECZENIE I REHABILITACJĘ NASZEJ CÓRECZKI.

Jeżeli wśród Wa są osoby, które chciałyby nam pomóc w zbieraniu 1 % na leczenie  
 Zuzi, to bardzo prosimy o Wasz kontakt z nami. Mamy wydrukowane ulotki
 na 1% dla Zuzi. Jesteśmy w stanie przysłać każdą ilość.
 Zapewniamy o swej wdzięczności i modlitwie.

Jakoś znalazł się czas, by dodać kolejny wpis.

Tak jak już pisaliśmy od minionej środy jesteśmy w szpitalu i walczymy z pseudomonasem. Dzisiaj minął tydzień i jeden dzień. Będziemy prawdopodobnie do kolejnej środy. Przez pierwsze 3 dni byliśmy razem , Zuzia, mama i tatuś. Potem musiałem pojechać do domu ponieważ zaczynał się Wielki Post i codziennie są nabożeństwa. Jednak oczywiście nie wytrzymaliśmy i razem z chłopcami i ciocią Grażynką pojechaliśmy do naszych dziewczynek w niedzielę. Droga była gorzej niż kiepska. Do Warszawy było tragicznie. W drodze powrotnej już było lepiej ale i tak nie było widać czarnego asfaltu.

Podróż zajęła nam ponad 5 godzin, ale czego nie robi się swoim kobietkom. Od poniedziałku do dzisiejszego ranka, mamusia i córeczka były same. Dzisiaj dołączyłem do nich. Wyjechałem z domu ok. 7.00 i dotarłem o 9.00. Mama opowiadała, że Zuzia jest nieznośna. Oznacza to, ze ją rządzi, krzyczy, a energii to ma tyle, ze potrafi zamęczyć. Wczoraj „uchodziła” ją tak, ze mamusia dzwoniła do tata ze skarga na córkę :))) Fajnie co ?!!! AJ osobiście się cieszę bo oznacza to, ze jest w świetnej formie fizycznej. W ciągu pobytu na oddziale już 2 x przekłuwali jej wenflen. Koszmar !!! 4 x dziennie dostaje antybiotyk. Dzisiaj mieliśmy pójść do laryngologa , ale się nie udało. Może jutro. Najlepszą jednak niespodzianką dzisiejszego dnia jest to, ze tatuś zwolnił mamę i został z Zuzią sam w szpitalu, a mama pojechała SAMA samochodem do domu. O jej !!! Dojechała !!! Wieczorem Zuzia zjadła gigantyczną porcję posiłku. Nie mogłem uwierzyć, że tyle może zjeść. Mama w rozmowie telefonicznej nie wychodziła z podziwu dla tata :))) Wiecie- sprawy męsko damskie, kilka zdań, tatuś obiecał córce wakacje na Kanarach i sprawa załatwiona :)))

Teraz Zuzia śpi, ale jeszcze przed spaniem prosił mleko, bo – jak sama mówiła- jestem głodna.

Nie udało się jej jednak wypić tego mleka, gdyż „padła jak mucha”.

Dziękujemy wszystkim za cierpliwość, modlitwy za Zuzię i zrozumienie naszej sytuacji. Wpisy powrócą do poprzedniej formy, jak już zjedziemy do domu.

Błogosławię, pozdrawiam i całuję wszystkich z CZD w W-wie.

Loading

Udostępniam na:

POMÓŻ MI!

"Boję się cierpienia,
kiedy choroba odbierze oddech"