Wczoraj nie miałem już siły by coś napisać. Było natomiast dobrze z
naszą Zuzią. Wstała rano, potem wszyscy byliśmy w domu do południa i
zajmowaliśmy się sobą. Naprawdę fajne zajęcie, szczególnie z Zuznią.
Wczoraj też okazało się, że naszych chłopców „coś bierze” i mamy
nadzieję, ze to nie grypa.Może będzie dobrze bo nawet są zaszczepieni,
ale to nie zawsze pomaga. Dzień upłynął dosyć cicho i spokojnie.
Dzisiaj natomiast musiałem wstać wcześnie ponieważ znowu odwiedzić
trzeba było Białystok. Nagrywałem kazanie do radia. W drodze powrotnej
przywiozłem ciocię Anię z Białegostoku i zostanie u nas do niedzieli
włącznie. Jest to super wiadomość, ponieważ ciocia Ania jet takim
prawdziwym przyjacielem naszego domu. Zuzia jeszcze spała gdy
wychodziłem z domu. Wróciłem dosyć szybko i gdy wjeżdżaliśmy na
podwórko, to przywitała nas Zuzia, która była na spacerku z Szymonem.
Szymon dzisiaj wcześniej wrócił ze szkoły ze względu na swój stan
zdrowia. Wieczorem wszyscy poszliśmy do cerkwi na wieczorne nabożeństwo
przed jutrzejszym świętem Wprowadzenia do Świątyni Najświętszej Marii
Panny. Zuzia też była i nawet grzeczna.
Podczas codziennej krzątaniny zdarza się nam wszystkim tak troszkę
za szybko pędzić przez i tak krótki dzień, i tak krótki tydzień…..,
krótkie życie. Spotykamy na swej drodze wieeeeeelu ludzi. Zadajmy sobie
teraz pytanie: Ilu z nich ma praktyczny wpływ na zbawienie naszej
duszy, na proces prostowania naszego kręgosłupa moralnego? Ilu???
Odpowiedź: Zbyt mało !!! Ceńmy tych, którzy mają i są pośród nas.
Konkluzja moich wywodów zawiera się w cytacie św. Antoniego Wielkiego (
patrz wyżej). Amen.