„Nic nie jest w stanie równać się z pokorą. To jest matka, jądro, pokarm i podstawa każdego dobra.”
„Przynosisz kadzidło, a nie przynosisz modlitwy. Zapalasz świecę, a nie płoniesz jej duchem.”
Najlepszy jednak wykład (wg mnie) dał prof. J. Walkowiak. Wiem co mówię, bo przecież od kilkunastu lat sam mówię do ludzi. Wielu wydaje się, że to łatwo mówić do kilkuset słuchaczy. To nie jest proste. Trzeba mieć dar Boży( prof.Walkowiak powiedziałby dar Szefa Szefów). Następnie trzeba mieć wiedzę na dany temat, by ktokolwiek ciebie słuchał i wyniósł coś z tej paplaniny. On mówi bardzo zrozumiale, dosyć prosto, nie mądrzył się , jest dobry w odbiorze wzrokowym i słuchowym. Np. dr. Pogorzelski nie patrzy ludziom w oczy??? Ciekawa taktyka. Osobiście tego rodzaju prelekcji nie popieram. Ale to tylko moje zdanie. Fajny wykład był z genetyki.
Prawie wszystkie wykłady nagrałem na kamerę.Myślę, że jest to bardzo dobry sposób. Zasugerowałem to panu Gabrielowi, który prowadził to nasze szkolenie. PTWM powinno nagrywać każde szkolenie. Szczególnie wykłady a następnie rozprowadzać te nagrania wśród wszystkich zainteresowanych. Byłoby to mądre i celowe. Tylko coś trudno jest PTWM-owi słuchać i realizować pomysły rodziców. Nie zawsze się widzi naszą mądrość tylko swoją. Ale to tak na marginesie.
W Katowicach jak zwykle na tego rodzaju szkoleniach poznałem cudownych rodziców z ogromnym doświadczeniem. Byli tam też nowi rodzice, których dzieci zostały niedawno zdiagnozowane. Pamiętam samego siebie z przed ponad 2 lat. Widziałem ich i nawet słyszałem ich strach. Gdy zapytałem… odpowiedzieli mi czy to widać, czy tak będzie zawsze, czy da się żyć.??? Rozumiem ich doskonale. Niektórzy opowiadali o całym swoim życiu o ich walce o rozterkach. Byli też i tacy, którzy opowiadali o ich cudownych rodzinach. Jak im pomagają, jak wspierają, są zawsze z nimi. Przyznam się, że brała mnie troszeczkę zazdrość, ponieważ akurat my tego nie mamy. Pamiętam gdy powiedzieliśmy o chorobie naszym bliskim, że jest nieuleczalna, że śmiertelna, że wymaga ciągłej opieki, to wtedy usłyszeliśmy przestań, co ty mówisz, nic nie będzie i więcej tak nie mów. Potem byliśmy niesłusznie oskarżani o to, że nie powiadomiliśmy bliskich o charakterze choroby Zuzi. Łatwo się zapomina a jeszcze łatwiej się wyprzeć. Cóż, ap. Piotr też wyparł się Chrystusa. Ale-wrócił!
Jedna pani mówiła też , że jej teściowa po śmierci wnuczka chorego na muko powiedziała no nareszcie, dokąd to można cierpieć.
Kochani bliscy, co !!!? Pamiętam jak jeden z naszych bardzo bliskich powiedział mnie i żonie, że u ich syna kiedyś była wielka guza na nodze i to było dla nich wielkie przeżycie. Bali się , że umrze. Potem zwracając się do mnie dodał , że a wy będziecie teraz w domu, będziecie dawać leki wszystko minie. Ciekawe czy dzisiaj pamięta się takie ch……. . Porównać guz na nodze do muko. No, ale to przecież ulubiony synuś. Ciekawe, że w dzisiejszych czasach niektórym rodzicom boli tylko jeden palec a nie trzy. Opowiadano też o kobiecie, której urodziło się dziecko chore na muko i musiała się wyprowadzić z domu ponieważ jej teściowie u których żyłą nie chcieli w swym domu takich obiążeń. Szkoda słów !!!
Nic tak nie powstrzymuje ubliżających jak łagodna cierpliwość tych, którym się ubliża.
Może i my cierpimy za grzechy naszych przodków. Najszybciej jednak za swoje.
Nie daj Boże, krzywdy tym, którzy nie rozumieją Twego krzyża, bo jeżeli oni będą cierpieć to wtedy my cierpieć będziemy podwójnie. Dlatego na każdej św.Liturgii modlimy się by Wszechmogący nie dał zginąć przez nasze grzechy dla nienawidzących i krzywdzących nas. Cieszę się , że prawdziwych braci (w szerokim pojęciu) i bliskich Bóg posyła nam z ludzi których tak niedawno nawet nie znaliśmy. Zawsze będziemy się za Was modlić. Wiedzcie to i pamiętajcie.
Najważniejsze jednak jest to, że przez okres 3 dni z naszą Zuzią było wszystko o.k. Bogu niech będą za to dzięki. Oczywiście jak wróciłem do domu to Zuzia spała. No i nie mogłem jej wyciskać. O, jej. To było straszne. ALE !!! wstała w nocy i dawałem jej mleczko. Gdy przyniosłem to Zuzia stała w łużeczku i mogłem ją wziąć na rączki. BYŁO SUPER!!!
Za miesiąc jadę na szkolenie MATIO. Jeszcze nie byłem na MATIO i bardzo mnie ciekawi w jakim charakterze odbywają się szkolenia przez nich organizowane. Rodzice wspominali, że jest tam bardziej rodzinna atmosfera. Nie byłem więc nie chcę zabierać stanowiska. Wypowiem się po facie.
Ciesze się również, że w Katowicach spotkałem osoby, które same podchodziły do mnie i mówiły, ze starają się codziennie wchodzić na stronę Zuzi i czytać nasze aktualności. Cieszę się z tego bardzo i bardzo Wam dziękuję za teki słowa uznania. Ciesze się też, że podobają się Państwu cytaty Ojców Kościoła. Jestem pozytywnie dotknięty Waszą uwagą co do naszej skromniej rodziny. To również daje nam siły i czujemy się tym samym blisko Was.
Postaramy się Was nie zawieść, a jeżeli się potkniemy, to pomóżcie nam szybko wstać . Za słowami św. Jana Złotoustego będziemy się starać być pokorni a św. Metropolita Filaret( którego modlitwę cytujemy w zakładce”modlitwy”)nauczy niech wszystkich nas płonąć gorącem modlitwy i pachnąć dymem kadzidła. Amen.