„Człowiek spytał swojego anioła:
– dlaczego, kiedy jest mi dobrze, ty idziesz obok mnie i na piasku są dwie pary śladów – moje i twoje? A kiedy jest mi źle, porzucasz mnie i na piasku są tylko moje ślady?
Anioł odpowiedział:
– kiedy było Ci źle, ja niosłem Ciebie na swoich rękach…”
No i mamy dzisiaj fajny dzień. Z Zuzią jest na razie o.k. Aż się boimy cieszyć. Wstała jak zwykle. Procedurę zdrowotną odbyła o.k. Potem przyszła nasz babcia. Zrobiła tatusiowi śniadanko 🙂 Zuzia mówiła „ić jeć”. Dba o mnie. I tak sobie żyjemy. Dzisiaj nie jadłem selera to żyje 🙂 Pewnie jak czytalićie wczorajszą relację to mieliście ze mnie niezły ubaw, ale Wam wybaczam i ciesze się 🙂 Oczywiście dzisiaj musiałem być w szkole, a potem pojechałem po materiały budowlane. Na dole w plebanii jest garaż o pow. 50 m2 . Postawiliśmy niedawno na naszym, podwórku budynek gospodarczy-parafialny gdzie są 2 garaże, pomieszczenie na różne graty i na drzewo do c.o. Skoro tak wyszło, to wpadłem na genialny pomysł, że w plebanii na dole gdzie był garaż zrobimy salę parafialną. Pomniejszamy pralnię, którą tez mamy na dole i z dodatkowego pomieszczenia zrobimy kuchnię. Trwają prace. W tej sali będziemy robić np. śpiewki chóru parafialnego, święta parafialne, douczanie dzieci, ponieważ 4 moje parafianki to nauczycielki i zechcemy wykorzystać ich talent i.t.p.
Po obiedzie Zuzia trochę spała. Potem z mamą wybrały się na zakupy. Pdobno było super. Był tez Edzio i Grażynka. Wyobrażacie sobie co tam było w sklepie. O jej. Zuzia pewnie rządziła. Ona potrafi, żebyście ją widzieli. Wicie po kim to ma ?:-)
Ja w tym czasie poszedłem do Cerkwi. Przyjechały dwie rodziny prosić o modlitwę za ich bliskich chorych na raka. Obie chore mają po 40 kilka lat. Jedna ma go wszędzie a druga ma czerniaka. Ale będzie dobrze,. Już bywało kilka razy tak, że wydawało się, ze to koniec. jednak modlitwa jest najsilniejszym lekarstwem. Dzisiaj te osoby żyją i często do na przyjeżdżają.
Po powrocie z zakupów Zuzia tak się rozszalała, że o jej. Chłopcy wpadli na pomysł, że się będą bili a ona w tym czasie im dopingowała. Krzyczała, śmiała się i aż się zachodziła. Tylko jedno było źle. Nikt ze mną się nie chciał siłować. Wszyscy uciekają przed 90-cioma kg/masy ciała. Nie rozumiem ich 🙂
Oto tak dzisiaj ten anioł o którym piszę na początku, szedł razem z nami , a my widzieliśmy jego ślady. Wierzymy, że gdy będzie nam ciężko, to będziemy widzieć tylko jeden ślad na piasku.
Amen.